Najważniejsza zasada w życiu: równowaga. Warto słuchać siebie. Gdy coś zaczyna w nas krzyczeć, to znak, że trzeba się tym jak najszybciej zająć. Dlatego czasami robimy sobie wypady do wewnętrznego spokoju. Odpuszczam wtedy wszystko. Sprzątanie, strofowanie, oczekiwania. Na śniadanie można zjeść spacerowego rogala, obiad w najlepszym chińczyku lub we włoskiej knajpce, podjadanie, podgryzanie, na kolację gofry. Z domu wychodzę bez makijażu, w trampach i ukochanej bluzie. Włosy w kuc. Głośny śmiech, głośne rozmowy, braci piski i zaczepki. A zdjęcia. Nasze, codzienne.
Uwielbiam ♥ za szczerość, prawdziwość, ciepło, prostolinijność ♥
OdpowiedzUsuńUściski!
Cudownie. Aż zazdroszczę:-) Mnie dwutygodniowy reset nad morzem prawdziwie postawił na nogi:-) Zdjęcia fantastyczne. A to we dwoje przeurocze. To z rogalem też :-P
OdpowiedzUsuńWidać, że mieliście cudowny czas :) Piękna, kochająca się rodzinka :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńJak cudownie popatrzeć na Was Tyle miłości, czułości, radości i spokoju w Tobie, Krysie i chłopcach
OdpowiedzUsuńZ uśmiechem na twarzy oglądałam Wasze zdjęcia, wróciły wspomnienia z naszych wakacji.
OdpowiedzUsuńSpodnie z czarnymi łatkami rewelacyjne.
Trzy razy TAK! Właśnie wróciliśmy z podobnego resetowego wypadu! :)
OdpowiedzUsuń