niedziela, 28 lipca 2013

Chrzest w tropikach

Plany były wielkie. Jeansy z szelkami, koszule, trampy. Z zamiarów pozostały jedynie koszulki z ręcznie malowanymi krawatami, gdyż przy 37C nic innego nie wchodziło w grę. Przez chwilę nawet miałam zamiar ubrać Kulkę w samo body, tak bardzo było mi go upalnie szkoda. JJ postanowił samodzielnie rozprawić się z upałem chłodząc się w połowie imprezy w fontannie.






Kamilek:

Body Mothercare - po Kubusiowe (krawat namalowany przez Mamę)
A la jeansowe szorciki George - osiedlowy outlet 
Espadryle H&M - %

Kubuś:

Bokserka no name - krawat namalowany przez Mamę
Bermudy H&M - prezent
Koszula H&M - z drugiej ręki Allegro

7 komentarzy:

  1. Krawaty wspaniałe! Dzieciaki też..

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaakkk... pogoda swoje a my swoje, niestety trza ustąpić ;) Też często miewaliśmy takie sytuacje. Wyglądacie bombowo-wszyscy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamilek wyglądał genialnie! Wszystkiego co najlepsze na tego malutkiego pisklaczka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne chłopaki. "Krawat" genialny.
    Pozdrowienia http://memoriems.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boziu, krawaty też chyba zgapię... Jakie Ty cuda tworzysz!

    OdpowiedzUsuń
  6. No i nas zmobilizowałaś! Farby zakupione (polecone u Ciebie, więc jakby co tu składam reklamację ;p) i czekam na przesyłkę!

    OdpowiedzUsuń